Dziś rano dostałam alarmujący sms od dziadków, że trzeba przyjechać ogołocić czereśnię bo owoce już tak dojrzały że pozostawione na drzewie jeszcze jeden dzień zmarnieją.
To rzeczywiście była prawdziwa klęska urodzaju. Gałęzie wyglądały jak grona winogron. Wszystkie były dosłownie oplecione kolorowymi wisienkami. No więc narwaliśmy dwie wielkie siaty i jeszcze jakieś miednice owoców i dzisiejsze całe popołudnie spędziłam przy nowej drylownicy usiłując zagospodarować tą obfitość.
A oto co z niej powstało:
Placek z czereśniami:
Na ciasto:
20 dkg mąki
15 dkg cukru
20 dkg masła
4 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia.
W jednej misce mieszam mąkę z proszkiem do pieczenia.
W drugiej misce ubijam masło z cukrem na puszysta masę. Dodaję po kolei, po jednym jajku, a następnie po trochu mąkę z proszkiem do pieczenia, cały czas miksując na małych obrotach. Otrzymuję dosyć gęstą masę, którą wykładam na wyłożoną folią aluminiową blachę średniej wielkości (otrzmamy dosyć cieńką warstwę ciasta- ok 1 cm) . Na wierzchu układam wydrylowane czereśnie. Gotowe ciasto piekę w piekarniku ok 45 minut w 175 stopniach celsjusza (termoobieg) aż będzie na wierzchu złote. Czereśni w trakcie układania nie wciskamy tylko delikatnie kładziemy na powierzchni ciasta bo ciasto urośnie w trakcie pieczenia i samo wchłonie owoce do środka. Gotowe posypujemy cukrem pudrem.
Ta baza jest idealnym 'spodem' do wszelkich placków owocowych przez cały rok. Używałam już jej do placka z: wiśniami, rabarbarem, śliwkami,jabłkami, jagodami, poziomkami i brzoskwiniami. Generalnie można użyć wszystkiego co nie puszcza zbyt dużej ilości soku.
Przed:
Po:
Kompot z czereśni na zimę:
Nie podam tu dokładnych ilości bo chyba nie ma to sensu, skoro i tak zawsze używamy różnej ilości składnika wyjściowego, czyli owoców. Podam tylko proporcję.
W wyparzonych słoikach układam dosyć ciasno wydrylowane czereśnie.
Zagotowuję syrop z ok 500 g cukru na litr wody. Zalewam czereśnie gorącym syropem, zakręcam i pasteryzuję w garnku z gotującą się wodą przez około 15 minut.
Przepis prosty jak drut, ale kompletnie mnie uwiódł smak tych zakonserwowanych owoców poprzedniej zimy, kiedy znalazłam kilka zapomnianych słoików w piwnicy babci. Są świetnym dodatkiem do lodów i wszelkich deserów. Poza tym czereśnie, podobnie jak rabarbar, to jedne z niewielu owoców które są prawdziwie sezonowe i których nie można kupić np w styczniu, jeśli się akurat ma taką fantazję. Za to taki kompot .... :)
Ostatnio miałam mniej czasu żeby pisać, bo czas obfitości ma swoje prawa i wymagania. Ale dzięki temu rośnie w mojej spiżarni ilość pełnych słoików różnych pyszności. Nie wiem jak dla Was ale dla mnie to jeden z najpiekniejszch widoków, jak pod koniec gorącego lata patrzę na obciążone jego owocami półki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz