Kompot starego kawalera to stary jak swiat przepis, ktorego wariacji jest tyle ilu starych (nie tylko) ;) kawalerów.
W oryginale polega na tym ze przez całe lato do upatrzonego wcześniej glinianego garnka z pokrywka wsypujemy po kolei sezonowe owoce. Sezon rozpoczynaja truskawki, potem czereśnie, wiśnie maliny etc... Każdą warstwę zasypujemy cukrem i zalewamy spirytusem lub wódką. Lub mieszanką spirytusu i wódki. Pod koniec lata kompot jest gotowy i można go przechowywać w tej formie aż do Bożego Narodzenia. Można go też rozlać do ładnych słoiczków i wykorzystać jako prezent, z którego każdy na pewno sie ucieszy...
Moja dzisiejsza wariacja na temat tego przepisu wynikła z tego że zobaczyłam na targu śliczne, pieknie pachnące brzoskwinie- UFO.
Wziełam więc zapomniane w zamrażarce niedopite butelki wódeczki:
Oraz miód pitny dwójniak, którego nikt w formie oryginalnej nie chce nigdy pić:
Następnie trzeba było wyparzyć duży słoik. Podzielić brzoskwinie na ćwiartki, usunąć petki i poukładać owoce w wyparzonym słoiku przesypując każdą warstwę cukrem, cynamonem i goździkami. Następnie całość zalać odrobiną miodu pitnego i wódką. Voila.....
Teraz tylko dobrze schować w głebi jakiejś szafki , a wyciagnięty niespodziewanie w jesienną szarówkę kompocik będzie cudownym nastrojo-poprawiaczem. A umiejętnie użyty może również zostać gwiazdą jakiegoś przyjęcia. Sos alkoholowy który powstanie, po zjedzeniu owoców jest tez idealnym syropem do nasączania tortów. Warto sobie zrobić na zimę taką przyjemnostkę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz